110299r

110299r |

Pamiętaj o mnie, proszę… Mówi szeptem, gdy nastaje noc, a ja jestem sam.
Niewyobrażalny ciężar, a zarazem przywilej pamiętać o tobie… Odpowiadam sam sobie, bo przecież jej nie ma.
Przeżuty i zmarnowany po każdym spotkaniu. Sumienia wyrzuty po dobrej zabawie, a jednocześnie powinność, która każe iść dalej. Wycieram łzy opuszkami palców, które pamiętają twoje dłonie. Trę oczy zmęczone i trę je za mocno, bo one cię obserwowały i w porę nie przestały. Byłoby łatwiej, gdyby rozkaz dostały i tak dokładnie się nie przyglądały.
Dręczysz się, bo w bólu ci wygodnie tak mi w głowie powiedziała. Chciałbym się nie zgodzić, jednak wiem, że sam ze sobą prowadzę tę rozmowę.
Jeśli w czymkolwiek czuję wygodę, to na pewno nie w sobie sprytna odpowiedź, a potem łyk płynnego zła (na zdrowie).

Nie wiem, czy czuć żal albo smutek lub może złość – że poznałem, co to miłość. Teraz tęsknie za tym stanem, w którym żyło mi się tak dobrze. Może powinienem się radować, że było mi dane poczuć się tak choć jeden raz?

110299r

Wiesz… rozmawiałem dziś z pewną niesamowitą włoszką o księżycu i gwiazdach.
Trzymałeś się wtedy sam za dłonie? Spytała niewzruszona.
– Tak, przecież wiesz, że to dla mnie trudne.
– Wiem, ale bardzo lubię, gdy się do tego przyznajesz. Wyobrażam sobie – kontynuowała – że nawet teraz to robisz.
– Teraz nie. Wraz z czasem rozmowy z tobą mniej mnie bolą, a bardziej fascynują.
Niewyobrażalny spokój wyrysowany na jej twarzy. Chciałbym się w nim zanurzyć. Wypłynąć jak najdalej w głąb i aż do punktu, z którego nie będzie mogła dostrzec czy jeszcze beztrosko ją pozdrawiam, czy już zaczynam się topić.
– Zawsze będziesz sobą, a ja będę z tobą i będę pilnowała, byś się nie zagalopował.

Wracając do włoszki. Spytała mnie łamanym angielskim o to, co najlepsze, a więc też o to, co najgorsze. Zabawne, że w mojej głowie te dwie rzekomo odległe materie dzieli krucha granica.
– Najpiękniejsze w najpiękniejszej i najprawdziwszej relacji jest to, że ta osoba wie o tobie wszystko. Nawet najgorsze. Łatwo kochać za rzeczy dobre i bliskie. Trudniej jednak kochać wiedząc, że ta druga osoba jest daleka od ideału. Również, a w niektórych przypadkach głównie – względem przeszłości. 

Odpowiedziała uśmiechem, który pewnie miał mi przekazać, że to wspaniałe – gdybym naprawdę wierzył w swoje słowa.

110299r

Położyłem głowę na stoliku. Nasz rejs dobiegał końca, a ja nie mogłem sobie z tym poradzić. Czułem, że ilość czasu, który był nam dany, była niewystarczająca. Czułem niedosyt. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że w innych okolicznościach poniosłoby mnie i musiałaby się ze mnie leczyć. Ja z niej również, ale w moich oczach była taka bezbronna.

Lewym policzkiem twarzy leżałem na niesamowicie niewygodnym blacie i przyglądałem się błękitnym obłokom za burtą. Nagle poczułem coś wspaniałego. Drobne dłonie łagodnie spacerujące wśród moich włosów. Gładziła mnie jakby wiedziała, że symbolika jest dla mnie ważna, a to nasze włoskie pożegnanie. Pozwoliła mi później na to samo. Palce bardzo chciały i się doczekały. Poprawiłem kosmyki wpadające do oczu, by mogła się we mnie wpatrywać, gdy ja szukałem na jej twarzy kryształków soli. Przyjemność ta trwała zaledwie chwilę, a już wiem, że zostanie ze mną na wieczność.

Myślałem, że to koniec naszej bliskości, z resztą i tak wariowałem już z zadowolenia,  ale okazało się inaczej.
Wzięła moje ręce i obróciła wewnętrzną stroną do siebie. Chciała mi pokazać coś relaksującego, co lubi mieć robione przed snem przez swojego chłopaka. Tak, wiem. Nie wińcie mnie. Nie robię tego specjalnie. To wszystko naprawdę wychodzi naturalnie i przecież nikogo do niczego nie zmuszam. Raczej wszechświat się nade mną znęca, pastwi nad losem tych biednych dziewczyn. Ja nic na to nie poradzę. 

110299r

Swoimi paznokciami, które tak bardzo kocham i imponują mi (pokiereszowane, nierówne, ale zarazem wciąż wyglądające schludnie paznokcie to w mojej głowie oznaka niezwracania uwagi na tego typu detale, ale nie z niechlujstwa, a z pasji, bowiem przy wszelakich robótkach ręcznych, pisaniu, pływaniu, czy nawet robieniu akrobacji na plaży mogą się zniszczyć) zaczęła delikatnie drapać moją skórę, tak jakby domyśliła się, że jest to dla mnie absolutnie jedna z najbardziej  romantycznych, małych rzeczy, które można czynić. Tyle można się dowiedzieć o sobie, powierzając swój los spontaniczności drugiej osoby. Niesamowita śmiałość w łagodnym przekraczaniu granic.

Nie walczyłem ze sobą. Mimo pięknego widoku za burtą wolałem wpatrywać się w jej oczy, równie zielone, co otaczające nas wyspy. Jej włoski temperament widocznie walczył z powinnością zaprzestania tych niepoprawnych w naszych mniemaniach czynności, więc przestała.

I dobrze. Mimo że piękna, artystyczna, gadatliwa, śmiała, ciekawska, romantyczna, zgrabna i niesamowicie roześmiana włoszka wyglądałaby fantastycznie w moim niechlubnym kochliwym CV, to nie mieliśmy sposobności przedłużyć tej magii.
I dobrze… a może nie?

110299r

Ciao! Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Czuję to całym swym ciałem. Chciałbym powiedzieć, że kogoś takiego nigdy nie spotkałem, ale tego nie wiem.
Będąc blisko, czułem się dobrze. Jak opiekun, jednak nie znałem drogi.
Chcę kogoś bronić, będąc jednocześnie całkowicie bezbronnym. Marzę, by błądzić i nie musieć szukać, bo wszystko mam przy sobie.
Moja włoska bratnia duszo, ufam tobie. Tak szybko odszedłem. Nie walczyłem, choć mogłem. Tchórzostwo i banał moim niechlubnym godłem.

Imponuje mi, gdy ktoś wciąż pyta. Tajemnica wciąż we mnie skryta, a ktoś wciąż pyta i pyta. Oszałamiająca ciekawość, kochana wścibskość i pociągające, chciwe oczy. Z niektórymi tematów nigdy nie zabraknie, a jeszcze lepiej, gdy wiedzą, kiedy zamilczeć i w ciszy próbować znaleźć odpowiedź. Mógłbym przed nimi klęknąć, przymknąć powieki i zrobić niemą spowiedź. Tak, z nimi na koniec świata.

Z jednej strony czuję lęk przed samotnością, która w bezlitosny sposób potrafi przynosić najgorsze wnioski, a z drugiej nigdy nie była bardziej atrakcyjna. Pociąga mnie i przyzywa swoją tajemnicą. Szepcze mi, że jest jeszcze we mnie wiele rzeczy do odkrycia, a ja wierzę, bo nie chcę zmarnować swojego potencjału.


Przykro mi. Sam siebie przyłapałem, że na moment o tobie zapomniałem. 

110299r